DZIEŃ 2: Pierwsze spotkanie z biblioteką w Lillehammer

tekst i obrazki: Anna Czarnota-Borys

Po nocy spędzonej w starym, klimatycznym pensjonacie, znów bladym świtem o 9, trafiam pod
budynek biblioteki publicznej w Lillehammer. Trzeba przyznać, że robi on spore wrażenie. Powstały
na początku XIX wieku budynek, w 2000 roku został odnowiony i rozbudowany. Nowoczesna część
idealnie współgra ze starą, tworząc jasną, otwartą przestrzeń przyjazną Czytelnikom. W progu w wita
mnie dyrektorka biblioteki, Cathrine Strom, która była moim przewodnikiem. Po kolei zwiedzamy
każdy zakamarek biblioteki: pokój przeznaczony do prac wewnętrznych, stanowisko zapisu i obsługi

Czytelników, dział prasowy, dział dziecięcy, stanowisko samodzielnych wypożyczeń oraz zwrotów
książek, dział dla dorosłych, który podzielony jest na dwie części (osobno beletrystyka, osobno
literatura popularno-naukowa), pokój cichej pracy dla Czytelników, a nawet podziemia, gdzie
mieszczą się magazyny wycofanych z obiegu książek i różnych materiałów potrzebnych raz w roku
(np. choinka:). Po zwiedzaniu przerwa na kawę, a następnie spotkanie z bibliotekarzami. W bibliotece
pracuje 12 osób, które zajmują się wszystkim po trochu: dbają o liczący ponad 70 000 książek
księgozbiór, obsługują Czytelników, opracowują nowo zakupione książki, przygotowują imprezy
kulturalne tj. DKK, spotkania z autorami, itp. To mała biblioteka, nie ma specjalistycznych działów,
więc wszyscy byli bardzo ciekawi tak ogromnej biblioteki jaką jest Wojewódzka Biblioteka Publiczna
w Krakowie. Zasypali mnie gradem pytań o jej funkcjonowanie, na szczęście znałam odpowiedź na
wszystkie. Na koniec spotykam się z Grethe, emerytowaną dyrektorką biblioteki, która wie wszystko
o historii Lillehammer i okolic.
Kończę o 16, tak pełna wrażeń, że aż kręci mi się w głowie. Ale nie czas na odpoczynek, trzeba
zobaczyć jak najwięcej. Najpierw wzgórze Maihaugen, na którym znajduje się, powstałe w 1894 roku,
Muzeum Sztuki Ludowej. Na obszarze kilkudziesięciu hektarów zgromadzono ponad 200 niezwykłych
obiektów i eksponatów tj. chaty, spichlerze, lamusy, stodoły i fragmenty zagród. Jest nawet poczta,
starodawny dworzec kolejowy oraz kościółek z XII wieku. Można dosłownie poczuć wiatr historii.
Teraz kolej na coś bardziej współczesnego. Przechodzę wprost pod skocznie narciarskie, na których
odbywają się zawody Pucharu Świata tzw. Turniej Skandynawski. Powstały one w 1993 roku i zostały
nazwane od góry, na której je zbudowano – Lysgardsbakken. Trybuny mogą pomieścić aż 40 000
widzów. Jest tu i polski akcent. Rekord skoczni K123 przez wiele lat należał do Adama Małysza. Potem
udaję się do parku i wioski olimpijskiej (w 1994 roku w Lillehammer odbyły się XVII Zimowe Igrzyska
Olimpijskie), a następnie – już na zakończenie zwiedzania – wracam w kierunku centrum, by zobaczyć
Ringebu Stavkirke – jeden z najstarszych w Norwegii kościołów szkieletowych z pierwszej połowy XII
wieku.
I jeszcze powrót do biblioteki. Atrakcją wieczoru jest spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Szkoda,
że nie znam norweskiego 😉