Tak jak już pisałem, stare miasto w Limassol, nie jest zbyt duże – to raptem kilka ulic które jednak niewątpliwie warto zobaczyć. W jednym miejscu skoncentrowane są też najważniejsze zabytki miasta.
Idąc ulicami wypełnionych kawiarnianymi ogródkami dojdziemy do Średniowiecznego Zamku Limassol. Tradycja mówi, że to właśnie tutaj Ryszard Lwie Serce poślubił Berengarię z Nawarry i koronował ją na królową Anglii w 1191 roku. Jest to naprawdę niezwykle interesujący obiekt, oddający klimat średniowiecznych budowli rejonu basenu Morza Śródziemnego. Posiada obszerne podziemia, a także kilka kondygnacji naziemnych. Z tarasu na najwyższej z nich można zrobić zdjęcia panoramy Limassol, choć bądźmy szczerzy – ta akurat z tej perspektywy nie jest zachwycająca. Zapewne swój duży udział w tym mają skądinąd bardzo pożyteczne i ekologiczne instalacje do podgrzewania wody energią słoneczną, dzięki którym na każdym dachu dominują baniaki z wodą. Potrzebne, rozsądne, ale koszmarne. Wracając jednak do zamku, oprócz jego interesującej architektury możemy wewnątrz oglądnąć wiele eksponatów archeologicznych. Część z nich (te większe) znajduje się także w zamkowym ogrodzie. Wstęp tutaj jest generalnie płatny, jednak są dni, w które można wejść bezpłatnie. Ja akurat trafiłem na taki termin.
W pobliżu, a w zasadzie tuż obok zamku znajduje się Muzeum Przemysłu Farmaceutycznego. To bardzo niewielkie muzeum, ale wypełnione unikatowym, zabytkowym sprzętem do produkcji tabletek, pigułek i innych globulek, czy syropów. Wejście jest bezpłatne i niewątpliwie warto tam zajrzeć.
W tym samym zabytkowym budynku, pochodzącym z przełomu XIX/XX w. i będącego kiedyś magazynem oraz zakładem przetwórstwa korabu znajduje się też drugie muzeum – Carob Mill Museum. Korab, którego strąki znane są pod nazwą chleba świętojańskiego służył kiedyś do wyrobu słodyczy, leków czy syropów. Corab Mill to również nie jest duże muzeum, zajmuje jedną salę, gdzie możemy oglądnąć sporo drobnego sprzętu oraz jedno duże, dwupoziomowe urządzenie kojarzące się z wyposażeniem młyna z przełomu wieków. Wstęp jest tu również bezpłatny, a co więcej – ekspozycja pozbawiana jest jakiejkolwiek obsługi.
Na zakończenie warto także podejść kilkaset metrów do powstałej na przełomie XIX/XX w katedry Ayia Napa.
W zasadzie poza interesującą, choć jak już pisałem trochę fasadową zabudową uliczek Starego Miasta, to byłoby na tyle zwiedzania. Teraz można albo usiąść w którejś z dedykowanych turystom kawiarenek, albo wyjść już ze Starego Miasta i zobaczyć, gdzie na kawie siadają mieszkańcy. To ostatnie często bywa bardziej odkrywcze.