tekst i obrazki: Anna Czarnota-Borys
Do Oslo dotarłam, jak na moje standardy, bladym świtem, o 8.25. Szybka kolej z lotniska i za około
15 minut byłam w ścisłym centrum miasta. Po wyjściu z dworca Oslo Sentralstasjon moim oczom od
razu ukazały się trzy znamienite budynki: biblioteka Deichman Bjorvika, opera oraz muzeum Muncha.
Otwarta czerwcu 2020 roku biblioteka, na sześciu piętrach, o łącznej powierzchni 13 500 m2, mieści
ponad 680 000 książek, a także kino i studio nagrań. Zaprojektowały ją dwa największe biura
projektowe w Norwegii: Lundhagem Architects i Atelier Oslo. Szklana fasada wpuszcza promienie
słońca, dzięki czemu w środku jest bardzo jasno, a wrażenie lekkości wnętrza podkreślają ażurowe
regały z książkami, którymi zastąpiono solidne ściany. Z ostatniego piętra rozciąga się zapierający
dech w piersiach widok na całe miasto, fiordy i tereny zielone okalające Oslo. Cudów ciąg dalszy!
Dosłownie po drugiej stronie ulicy, jakby prosto z morza, wyłania się gmach opery narodowej. Z
wyglądu przypomina on bryłę lodową, a wrażenie to potęgują materiały, z którego został zbudowany:
biały marmur i granit. Zaprojektowany w stylu neomodernistycznym (pracownia Snohette) budynek o
powierzchni 38 500 m2 może pomieścić jednocześnie 1950 widzów. Został on oddany do użytku w
2008 roku, a w 2009 otrzymał nagrodę przyznawaną przez Unię Europejską za wybitne realizacje
architektoniczne. I na deser trzeci robiący ogromne wrażenie budynek. To, położone tuż za operą, 13-
piętrowe muzeum Muncha. Zgromadzono w nim 1100 obrazów, 4500 rysunków, 18000 grafik, kilka
rzeźb oraz zdjęcia i osobiste pamiątki, które artysta zapisał w testamencie miastu Oslo. Dla
miłośników twórczości Edwarda Muncha wizyta obowiązkowa!
Po tych architektonicznych doznaniach udałam się na spacer wzdłuż brzegu, w kierunku modnej
dzielnicy Aker Brygge. Po drodze też nie brakuje atrakcji. Małe bary oferujące świeże owoce morza,
górująca na wybrzeżem, XIII-wieczna, twierdza Akershus (na zwiedzanie jej niestety brakowało
czasu), malownicze stateczki i łódki cumujące w marinie, ratusz miejski, w którym co roku wręczana
jest pokojowa nagroda Nobla, Centrum Pokojowe Nobla, Muzeum Narodowe. W końcu docieram do
najsłynniejszej, najbardziej prestiżowej dzielnicy w Oslo. Początkowo była to dzielnica stoczni i fabryk,
a pod koniec XX wieku stała się dzielnicą pełną apartamentowców, restauracji, butików i kawiarni.
Nowoczesność idealnie współgra tutaj z industrialnym klimatem starych doków. Miejsce to cały czas
tętni życiem. Na końcu nabrzeża znalazłam jeszcze jedno ciekawe miejsce – dwa pokryte drewnem
budynki przekryte jednym szklanym dachem w kształcie żagla. To muzeum Astrup Fearnley, prywatna
galeria sztuki współczesnej. Prezentowane są tam dzieła światowej sławy artystów, m.in. Andy’ego
Warhola.
Teraz zaczyna mnie już gonić czas. Jeszcze szybki spacer do Pałacu Królewskiego, który jest oficjalną
siedzibą norweskich monarchów oraz do rozciągającego się wokół niego przepięknego parku, a
potem biegnącą od niego w dół ulicą Karl Johans Gate, która stanowi główną arterię handlową i
turystyczną Oslo wprost na Oslostasjon i do autobusu jadącego na północ, do Lillehammer.