Koty

Jedną z najbardziej charakterystycznych rzeczy, która wita przybysza na Cypr jest widok wszędzie spacerujących kotów. W Polsce powiedzielibyśmy „bezpańskie”, ale tutaj po prostu dziko żyją wśród ludzi, którzy też, jak zauważyłem, starają się je dokarmiać. Przy plaży w pobliżu mojego miejsca zakwaterowania znajduje się nawet „koci dom”, pewnie jeden z wielu, mający co najmniej kilkunastu lokatorów.

Koty są tu w zasadzie wszędzie i – choć jak to koty: niektóre mają swoje humory, to większość ochoczo przybiega na zawołanie kici-kici i jest bardzo przyjacielska, żądając od zainteresowanego nimi przechodnia nieprzerwanych głasków. Na marginesie: ponoć cypryjskie „kici-kici”, to „psi-psi”, ale wiedza ta jest absolutnie zbyteczna by kot przybiegł do wykazującego zainteresowanie człowieka.

Miejscowa legenda głosi, iż koty sprowadziła tu w IV wieku święta Helena, matka cesarza Konstantyna Wielkiego. Ponoć miał to być sposób na pozbycie się jadowitych węży, których wtedy, po wieloletniej suszy, pojawiło się na wyspie bardzo dużo.

Nie wiem, czy okazały się wtedy skutecznym sposobem na walkę z wężami, ale niewątpliwie zadomowiły się na dobre i widok kota wchodzącego do hotelu czy restauracji nikogo tutaj nie dziwi.

Niestety nie wiadomo, czy kocia populacja w najbliższym czasie bardzo się nie ograniczy, bo jak donoszą miejscowe źródła, koty walczą obecnie z groźną chorobą. Nawet jedna trzecia osobników może być zarażona groźnym i śmiertelnym dla nich wirusem wywołującym zapalenie otrzewnej. Uspakajam, że ponoć nie jest on groźny dla ludzi, więc gdy wrócę spokojnie możemy się przywitać.

Koty na Cyprze mają jeszcze jedną unikalną i dla przybysza z kraju wolnej, wspólnej Europy nadzwyczaj miłą cechę. Są w tej okolicy niestety jedynymi często spotykanymi stworzeniami, które nie mówią po rosyjsku.